Tutaj będę zamieszczał zdjęcia wspominające rożne etapy mojego życia, będą to pamiątki z okresu wczesnego dzieciństwa oraz okresów późniejszych, będą dotyczyły również mojej przygody muzycznej, współpracy z rożnymi zespołami w których grałem oraz fotografie zespołów którymi miałem przyjemność kierowania, ale również znajdziecie tutaj migawki z mojej działalności społecznej kiedy byłem przewodniczącym poznańskiego oddziału STOMUR’u, prezesem swarzędzkiego Stowarzyszenia TALENTY, radnym Rady Miejskiej w Swarzędzu oraz opiekunem swarzędzkiego zespołu „Czarne Koty” itp. Wszelkie informacje podane tutaj będą miały charakter nieuporządkowywany ponieważ będę zamieszczał je spontanicznie. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do odwiedzania.
![]() |
![]() |
![]() |
Wiem, że grał na gitarze i to pewnie przyczyna późniejszego zauroczenia tym instrumentem.
W roku 1945 po wielodniowej podróży w otwartym wagonie towarowym pojawiliśmy się w Poznaniu.
![]() |
![]() |
Wspomnienia o Nowej Słupi spowodowały, że napisałem piosenkę pod tytułem – „Ballada o Nowej Słupi”. (czerwiec 2019)
Fotografia z lewej to pamiątka z Finlandii – Restauracja „Victoria”, we Finlandii panowała zasada, że zespoły zmieniały swoje miejsce pracy co miesiąc, w tym przypadku dyrektor zasugerował agencji abyśmy u niego występowali przez 7 miesięcy. Było to szczególnego rodzaju uznanie dla nas. ❤ Fotografia po prawej to próby w Poznaniu. ❤
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Tutaj moje fotki z roku 1976 roku. Zespół „The Realists” – graliśmy wówczas w w Hotelu Polonez w Poznaniu. ❤
![]() |
![]() |
Rok 1972. Byłem chyba jedynym egzemplarzem w Poznaniu z taka fryzurą. Zdjęcie po lewej stronie to pamiątka po wizycie u fryzjera, gdzie zabrałem syna Krzysztofa, aby nie przeżył szoku jak wrócę od fryzjera. ❤
![]() |
![]() |
Na łamach Tygodnika Swarzędzkiego często zamieszczałem swoje artykuły. W roku 1997 zauważono moją obecność na okładce. Po prawej stronie pamiątka z cyklu konkursów piosenki dla dzieci, które odbywały się w swarzędzkim kinie „Hollywood”. ❤
![]() |
![]() |
Po lewej zespół „Poznań Quartet” którym miałem przyjemność i zaszczyt kierować. ❤ Po prawej zespół „The Realists” – kierownikiem był Andrzej Cwojdziński, który po pewnym czasie przekazał mi pałeczkę leadera. ❤
W roku 1947 rozpocząłem naukę w szkole podstawowej, początkowo nie miałem żadnych uprzedzeń do nauki, pewnie pokładano we mnie jakieś nadzieje, czego dowodem może być fotografia szkolna na której siedzę pomiędzy wychowawczynią a dyrektorem. W klasie szóstej moja niechęć do współpracy w nauczycielami przybrała bardzo dynamiczny charakter, wagary były na porządku dziennym. Wychowawczyni bez ogródek informowała Ojca, że nadaje się tylko do łopaty. Ten mit łopaty przeszczepiono wkrótce na moich braci, co było niesłuszne i krzywdzące. W tym czasie dyrektor szkoły ogłosił konkurs szachowy i tu niespodziana. Zajęliśmy 1, 3 i 4 miejsce. Pani wychowawczyni nieco zamilkła.
![]() |
![]() |
Międzywodzie – Lato 1960 rok
Latem tego roku nadarzyła się okazja pogrania nad morzem, co sprawiło mam wielką radość. Kierownikiem zespołu był Leszek Kapturski, wspaniały kolega i niebywale dynamiczny organizator. Międzywodzie pamiętam dobrze ponieważ zostałem przez przypadek ostro przeegzaminowany. Było to tak, zespół liczył 7 osób, ja z Jerzym Ciesielskim (kontrabas) i Błażejem Cerajewskim (perkusja) pojawiliśmy się dzień przed resztą zespołu i to stworzyło niezwykła sytuację. Letnicy spragnieni zabawy oczekiwali jej i żądali, nikt nie dopuszczał myśli, że w takim trio – gitara, kontrabas, perkusja jest to raczej nie możliwe. Przy okazji wyjaśniam, że nikt z nas nie śpiewał. Ciśnienie na zabawę było tak ogromne, że w końcu zapadła decyzja – gramy. W tym czasie byłem już ograny, miałem łatwość improwizowania, ale nigdy nie podawałem tematów, bo to była rola saksofonu, klarnetu itp. Tryb pracy owego wieczorku tanecznego był taki, oswajałem się z trzema tematami, potem improwizowałem, powrót do tematu i przerwa, podczas której przygotowywałem kolejne melodie. Ludzie chcieli się również przytulać, przypominałem sobie różne tanga i na „estradę”. Tak to było, ze skutkiem pozytywnym, co podkreślały liczne brawa. Następnego dnia pojawiła się reszta zespołu i moje eksperymentalne trio przeszło do historii. Z pobytu w Międzywodziu mamy wspomnienie utrwalone przez redaktora Głosu Wielkopolskiego, który zrobił nam tą fotkę, która znalazła swoje miejsce na łamach tej gazety.
Zespół „VIOLINY”
Rok 1964 – W tamtych latach zespoły rosły jak grzyby po deszczu, barierą był dostęp do sprzętu. Z moich wojaży po Czechosłowacji i NRD przywiozłem 7 gitar i 3 gitary basowe, więc w tej kwestii nie miałem problemów i założyliśmy zespół „VIOLINY”. Naszą bazą gdzie mogliśmy się spełniać był głównie studencki klub NURT w Poznaniu. Pierwszy skład zespołu: Włodzimierz Mańczak – gitara basowa, Przemysław Sołtysiak – wokal, Jerzy Milewski – perkusja i Zbigniew Ziętara – gitara, później skutkiem powołania Włodzimierza Mańczaka do wojska rolę gitarzysty basowego objął Przemysław Sołtysiak, który również pisał muzykę, a Zbigniew Adamkiewicz objął rolę gitarzysty.
Po pewnym czasie nastąpiła również zmiana perkusisty – najpierw na krótko grał z nami Stefan Kearney, a po nim Jerzy Skowronek. Gościnnie występowali z nami: Adam Adamski – wokal, Ryszard Kania – wokal. Pierwsze teksty do naszych piosenek pisał nam Andrzej Sobczak – autor wielu przebojów, który później wspominał w Internecie – „pierwsze moje teksty pisałem dla big beatowego zespołu Violiny. Z tamtych czasów miło wspominam również fakt, że Włodka Mańczaka uczyłem pierwszych kroków gry na gitarze basowej, zresztą radą służyłem nie tylko jemu, w tym czasie bowiem udzielałem lekcji gry wielu kolegom.
Stanisław Sternal – 1963/64
Stanisław Sternal zaangażował mnie do swojego zespołu na początku 1963 roku, było to dla mnie wielkie wyróżnienie, no i pojawiły się perspektywy. Byliśmy zespołem poznańskiej „Estrady”, tego roku wyjechaliśmy do Czechosłowacji, a w 1964 roku do NRD. Podczas pierwszego pobytu w Czechosłowacji byliśmy również zaangażowani jako zespół akompaniujący na koncercie w Hradec Kralove czego nie sposób zapomnieć, ponieważ występował tam Karel Gott, który w tym roku zdobył główną nagrodę w Sopocie. Podczas pobytu w Lipsku miałem pecha, rozchorowałem się i spędziłem niemal miesiąc w szpitalu, co spowodowało przerwę we współpracy ze Sternalem .
Stanisław Sternal – 1966/68
Pod koniec 1966 roku Stanisław Sternal zaangażował mnie ponownie i ta nasza nowa współpraca trwała do 1968 roku. Przez cały ten okres czasu graliśmy we Finlandii, byłem oczarowany ludźmi i krajem, cudowne krajobrazy, zorza polarna, sauna, a w Rovaniemi temperatura -41 stopni. Lipiec 1967 roku poznaliśmy fascynującego artystę. Ben Webster – był gwiazdą festiwalu Jazz Pori Finland 1967. Spotykaliśmy się niemal codziennie w różnych sytuacjach, również podczas długich spacerów po okolicy. Niespodziewanie obdarzony zostałem przez Mistrza komplementem życia, to był dla mnie szok. Przez wiele lat nikomu o tym nie mówiłem. Ben Webster – gigant saksofonu, miał pseudonim Big Ben.
|
|
|
|
![]() |
![]() |
Damy radę
Zespół Mieczysława Urbańskiego wspominam szczególnie miło. Byliśmy zespołem poznańskiej Estrady, zjechaliśmy Polskę w wzdłuż i wszerz. Skład się nie zmieniał, co stanowiło o jego sile, rozumieliśmy się absolutnie. Porozumienie to wzmacniało również atmosferę, zawsze było bardzo wesoło. W czasie trasy koncertowej w Bydgoszczy spotkała nas nie miła niespodzianka, kierownika powołano do wojska. Była realna groźba zjechania z trasy, zaproponowałem zrobienie próby z nadzieją, że damy radę. Skład był eksperymentalny. (gitara, gitara basowa i perkusja). Repertuar urozmaicony, operetka, przeboje itd. Opanowałem wstępy, zmieniłem sposób akompaniamentu i dało radę.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |