Moja niechęć do nauki była przeciwieństwem do mojej postawy w domu wobec Rodziców. Chętnie pomagałem, spełniając wszelkie prośby Mamusi, która zauważyła że czegokolwiek się podejmę zrobić – robię to bardzo dokładnie. Z zakresu tej pomocy szczególnie pamiętam pranie. Pralnia była na strychu, w niej balia i piec z wielkim kotłem. Prało się ręcznie maszyną prostą – tarą. Robiłem to starannie, a na koniec tych zmagań urządzałem sobie frajdę. Kocioł napełniałem wodą, podgrzewałem wodę i korzystałem z bonusowej kąpieli. Nie znałem wówczas pojęcia „pracoholik” a to były wyraźne tego początki. W wieku 14 lat dokonałem niezłego wyczynu, razem z bratem Michałem (13) natynkową instalację prądową wprowadziliśmy pod tynk. Nie obce było mi mycie szyb, schodów, prasowanie i zakupy. Mieliśmy ogródek działkowy, Ojciec nauczył mnie szczepić drzewka, miałem bardzo pewną rękę. Tak to na wszelkie sposoby pomagałem i są to bardzo miłe wspomnienia. 🙂